środa, 19 sierpnia 2015

Paryż w telegraficznym skrócie

     Choć w mojej głowie pomału kotłują się już myśli o ukochanej Italii, to jednak nie zapominam o fakcie, że pół mijającego właśnie miesiąca spędziłam w romantycznej stolicy kraju nad Sekwaną. Nie powinno być dziwne zatem, że ta tematyka będzie teraz na blogu dominować. W dużej mierze dzięki Paryżowi moje życie się zmieniło. Przeszłość jest przeszłością, czas skupić się na teraźniejszości i zerkać w przyszłość - bo tam mnie jeszcze nie było :)



     O Paryżu można pisać dniami i nocami. Od setek lat zresztą się pisze. I każdy z tych opisów wnosi coś do postrzegania tego miasta. Miasta o wyjątkowym charakterze. Moim zdaniem nie ma podróży bez refleksji na temat miejsca, które się zwiedza. Zabytki to jedno. Kultura to drugie. Ludzie mieszkający w tym czy innym regionie to jeszcze co innego. Ale każde miejsce ma też swój zapach, smak, muzykę, fakturę. Można próbować to opisać. A można udać się tam i spróbować na własnej skórze to odczuć.



     Jeszcze wiele postów poświęcę Paryżowi - ponieważ nad każdym miejscem chciałabym się pochylić, ponieważ każde miejsce ma swoją wyjątkową strukturę, którą oferuje turystom, mieszkańcom, przejezdnym... Ale dzisiaj chciałabym opisać stolicę Francji pod kątem skrótu - najważniejszych rzeczy, które warto odwiedzić będąc tam choć przez kilka dni.


      I pozwolę sobie zacząć od mojego zdecydowanie ulubionego miejsca w Paryżu. Wzgórze Montmarte. Tam najbardziej czuję to miasto. W całym pędzie, wśród tłumu turystów, tam można się wyciszyć i spojrzeć na nie z dystansu, zweryfikować swoje poglądy i wyobrażenia na temat Paryża (nabrane z książek, przewodników, filmów, piosenek - w końcu gdzie on się nie pojawił!). Po przebrnięciu schodów prowadzących do Bazyliki Sacre Coeur, odwracasz się i widzisz całe miasto. Gdzieś obok ktoś gra na gitarze, ktoś inny nuci Edith Piaf, ktoś je pieczone kasztany. Nie widzisz Wieży Eiffla - chyba najbardziej rozpoznawalnego symbolu miasta, ale i tak masz wrażenie, że masz je na wyciągnięcie ręki.




      Parę kroków od Bazyliki zaś - Plac Artystów i Malarzy, Place Du Terte, wraz z jego straganami i kawiarenkami. A w okolicach Muzeum Montmartu, okoliczne winnice, cmentarz, piekarnie, cukiernie. Obrazkowa Francja w pigułce.


     Schodząc z Montmartu można przespacerować się po Placu Pigalle. Tam, gdzie rosną najlepsze kasztany, jest też paryska dzielnica rozpusty, klubów ze striptizem, seks - shopów, a także Muzeum Seksu. Nieopodal - Moulin Rouge, czyli pierwszy europejski kabaret, gdzie tancerki popisywały się umiejętnościami iście akrobatycznymi przy pokazach kankana.




     Dalej, cóż dalej... Po co ludzie jeżdżą do Paryża? Zobaczyć Wieżę Eiffla. Wybudowaną z okazji Wystawy Światowej w 1889 roku, początkowo niekoniecznie przez mieszkańców lubianą i akceptowaną. Monsieur Eiffel dzisiaj pewnie zaśmiałby się w twarz wszystkim sceptykom, którzy wieszczyli, że Wieża skompromituje Paryż i powinna być jak najszybciej rozebrana. A może z wrodzoną sobie skromnością po prostu przewraca się w grobie widząc miliony ludzi, którzy każdego roku ustawiają się w kolejce, by wjechać na szczyt dzieła jego życia...



     Z Wieży z jednej strony widać Pola Marsowe, z drugiej zaś ogrody Trocadero zakończone muzeum. Warto przespacerować się i w jedną i w drugą stronę.


     Kto oglądał "Dzwonnika z Notre Dame"? Ja miałam to szczęście, że za czasów mojego dzieciństwa utwór ten doczekał się nawet ekranizacji animowanej. Dlatego też mniej więcej od dziesiątego roku życia, karmiłam swoją wyobraźnię myślą o wizycie w Katedrze Notre Dame w Paryżu. Katedra znajduje się w sercu miasta - w najstarszej jego części, na wyspie "Cite".



     Stamtąd już tylko żabi skok do Dzielnicy Łacińskiej (Sorbona) i dalej do Panteonu Sław - kolejnej wyjątkowej nekropolii Paryża. Lub w drugą stronę miasta - do paryskiego ratusza, zwanego po francusku Hotel de Ville.





    Wyspa Cite połączona jest z paryskim stałym lądem kilkoma mostami, z których co jeden to ładniejszy. Te które najbardziej pozostają w pamięci, to najstarszy most Paryża (Ponte Neuf) i najpiękniejszy Most Aleksandra III.



     A jaka jest najpopularniejsza piosenka o Paryżu? Ooo Champs - Elysees... Jedna z najpopularniejszych dzielnic handlowo - usługowych, obdarzona mitologiczną nazwą, która wskazywała na przedsionek do raju. Posiadacze zasobnych portfeli na pewno mają tam pole do popisu - pozostali zaś - przynajmniej mogą nacieszyć oczy :)



     Pola Elizejskie rozpoczyna z jednej strony Łuk Tryumfalny - wyraz megalomanii Napoleona Bonaparte, kolejny bardzo popularny symbol Paryża, a zarazem najstarszy w Europie Grób Nieznanego Żołnierza. Przy Łuku natomiast rondo De Gaulle'a znane z nieustannych korków i... braku zasad ruchu kołowego :)



    Po drugiej stronie Pól Elizejskich aleja zamknięta jest placem uważanym przez wielu najpiękniejszym placem Paryża - Plac Concorde - Zgody - dziś na neutralna nazwa i obiekty tam się znajdujące pozwalają zapomnieć o krwawej historii tego miejsca (ale o tym w osobnym już poście).




     Dla mnie ciekawym placem, położonym wcale nie tak znów daleko od Concorde jest Plac Vendome - ciekawe miejsce dla miłośników historii Europy, muzyki i... hotelarstwa :)



     Niedaleko Vendome wstąpić można jeszcze do Opery i okazałego Kościoła Świętej Magdaleny. Stamtąd chwila - moment i znajdziemy się przy Muzeum Perfumów we Fragonardzie.





     Później już tylko spacer Bulwarami w stronę Sekwany (jej nabrzeże zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO).



     Kolejnym miejscem - muzeum najczęściej i najchętniej odwiedzanym przez turystów rok rocznie w skali turystyki światowej, jest Luwr. Doprawdy. Światowej klasy muzeum, które znane jest głównie z obrazu "Mona Lisa"... I szklanej piramidy, która stanęła na placu przed dawnym zamkiem - rezydencją królewską w XIX wieku, kiedy to obiekt został poddany gruntownemu remontowi.




     Na sam koniec, wszystkim zmęczonym proponowałabym krótki relaks w Ogrodach Luksemburskich - zielone płuca miasta, gdzie można znaleźć odrobinę wytchnienia od gorączki tętniącej życiem metropolii.



    Aby zobaczyć wszystkie obiekty, miejsca, o których wspominam w poście, potrzeba kilku ładnych dni (ze 3 spokojnie). O wielu innych przez te trzy dni nawet nie zdążymy dobrze pomyśleć. A mnóstwo ich jeszcze, wartych odwiedzenia, na mapie miasta. Ale do Paryża trzeba powrócić - i to nie raz ani nie dwa, żeby poczuć, że się to miasto spenetrowało od podszewki. Żeby wejść w Paryską mysią dziurę, trzeba na pewno wielu lat i powrotów do stolicy miłości. I spokojnego celebrowania rytmu tego miasta, żeby dobrze je zrozumieć :) Ja wrócę na pewno. A Ty?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz