wtorek, 25 sierpnia 2015

Paryż nowoczesny. Paryż futurystyczny. Paryż dziwny.

     Leniwe popołudnia i wieczory wkrótce się skończą, zastąpione moją włoską - pilocką codziennością. I poniekąd już się nie mogę doczekać :-) Ale nim na blogu zapanują włoskie klimaty (moje zresztą ukochane), to pozwolę sobie jeszcze na chwilę odlecieć do Paryża...

    Z jaką architekturą kojarzy nam się Paryż? Stare, ale zadbane kamienice, jasne budynki, dominujący piaskowiec, klimaty niezmienne, które przywołują na myśl dawne pocztówki i obrazki stolicy Francji z czasów Belle Epoque... Szukasz romantyzmu? Jedź do Paryża. Szukasz nostalgii - jedź do Paryża. Szukasz powiewu minionych lat - Paryż czeka. Mogłabym wyliczankę kontynuować - szukasz artystycznej duszy, malarzy ze sztalugami na ulicach, bukinistów, murów, które zdają się wciąż oddychać przeszłymi wydarzeniami - Paryż będzie idealną destynacją dla Ciebie. Co więcej - w tym mieście jakby wciąż czuć zapachy jego dawnych mieszkańców, echo ich kroków na chodnikach zdaje się być uwięzione na wieki pomiędzy budynkami, w których mieszkali. Trąci to lekką nutą dekadentyzmu, a zarazem - Paryż jest jedną wielką tętniącą życiem inspiracją dla przybywających tak tłumnie gości. Sama widzę po sobie, jakie wrażenie robi na mnie to miasto. Choć byłam w nim nie pierwszy raz, mój zachwyt rośnie z każdą kolejną wizytą.

     Jednakże - tak zgodnie z obrazkowymi natchnionymi wizerunkami stolicy nad Sekwaną - jeśli szukasz nowoczesności, dowodów rozwoju i odniesień do współczesnego świata - Paryż nie ma Tobie nic ciekawego do zaoferowania. Jest to oczywiście bardzo złudne wrażenie. Dlatego też ten post chciałabym poświęcić dwóm dzielnicom Paryża - zupełnie innym niż wszystkie. I zupełnie odbiegającym od stereotypów.

      Pierwszą z nich jest La Defense. Mówi się o niej, że jest paryskim Manhattanem. I nie dziwne. Z założenia była to międzynarodowa dzielnica biznesowa, której inicjatywa budowy zaistniała w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku. Dzisiaj pracuje tam ponad 150 tysięcy osób. Przeszklone drapacze chmur, gigantyczne rzeźby i niczym wisienka na torcie - jakby dla przeciwwagi słynnego Łuku Tryumfalnego Napoleona Bonaparte - nowoczesny Łuk Wielkiej Arki, który symbolizować ma okno na świat.





     Łuk, trzeba przyznać - robi ogromne wrażenie. De facto jest to wysoki na 110 m sześcian, obłożony 34 tysiącami marmurowych płytek. Widok ze szczytu rozciąga się aż do Luwru, a przy ładnej pogodzie - nawet i dalej. W dwóch filarach - podstawach Łuku znajdują się biura. Budowla nie tylko sprawia wrażenie monumentalnej, tylko po prostu taka jest. W środku spokojnie zmieściłaby się bowiem chociażby katedra Notre Dame. Aby zmniejszyć wrażenie przytłaczającego momentami ogromu - a także sprawić by pomiędzy filarami mniej dął wiatr - nad ziemią rozpięto białą konstrukcję do złudzenia przypominającą dach namiotu, przez mieszkańców i pracowników La Defense jest natomiast nazywana po prostu chmurą.



     Przed Łukiem Wielkiej Arki rozciąga się ponad kilometrowa esplanada. A wzdłuż niej - w budynkach zbudowanych głównie ze szkła, stali i betonu - siedziby ponad połowy najważniejszych francuskich korporacji. Esplanada, ze względu na swoje walory artystyczno - architektoniczne, a także nieco futurystyczny klimat, jest również swoistym rajem dla piechurów. Kiedy spacerujemy wzdłuż La Defense, widzimy jak architekci prześcigają się koncepcjach na nowoczesne budynki. Oprócz tego podziwiać możemy ponad siedemdziesiąt rzeźb różnych europejskich artystów. Na końcu esplanady wielka fontanna wprost zachęca, żeby w upalny dzień zaznać w niej nieco ukojenia podczas moczenia nóżek.



     Sama nazwa dzielnicy - obrona - nawiązuje do zdecydowanie nie najnowocześniejszych wydarzeń. Jej inspiracją była bowiem obrona miasta z czasów Komuny Paryskiej z roku 1871. Właśnie w miejscu dzisiejszego La Defense powstańcy zorganizowali swoje miejsce walki...


    Kolejną dzielnicą, o której nie sposób nie wspomnieć nie nazywając jej nieco "dziwną" jest okolica Centrum Pompidou. Samo centrum stanowi jedną z najbogatszym pod względem kolekcji galerii sztuki współczesnej na świecie. Jest to również jedna z najbardziej nowoczesnych bibliotek multimedialnych, w jakich Europejczykom zdarzy się bywać. Dlaczego Centrum mówi się dziwne? Ponieważ budynek, w którym się znajduje jest co najmniej trochę awangardowy. Jego trzewia (o ile budynek może takowe posiadać) zostały "wyrzucone" na zewnątrz, by zmaksymalizować powierzchnię wystawową Centrum. I nic nie jest tu przypadkowe. Elementy konstrukcyjne, ciągi komunikacyjne i instalacje techniczne biegną wzdłuż przeszklonych ścian. Każdy element oznaczony jest innym kolorem. I tym sposobem żółty to instalacja elektryczna, niebieski to przewody wentylacyjne, zielonym natomiast wskazano sieć wodno - kanalizacyjną. Pozostaje jeszcze przeplatający się kolor czerwony, który został zarezerwowany  dla wind i ruchomych schodów, które niczym bluszcz pną się po fasadzie budynku, w szklanym tunelu i tworzą na niej ogromny zygzak.




    Centrum Pompidou zostało wybudowane w 1969 roku na polecenie prezydenta Georgesa Pompidou, dlatego też budynek, który wzbudził tyle kontrowersji i zamieszania do dziś nosi jego imię.

     Jeśli jesteście zainteresowani malarstwem Pabla Picassa, Henriego Matisse'a, Vassily'ego Kandinsky'ego, Joana Miro czy też Marca Chagalla lub Salvadora Dali - Pompidou to muzeum właśnie dla Was.

     Przed budynkiem Centrum znajduje się plac - atelier prekursora współczesnej rzeźby, rumuńskiego artysty Constantina Brancusiego. Jest to ciekawa, amfiteatralna przestrzeń, na której można chwilę odpocząć od zgiełku miasta podziwiając przy tym popisy ulicznych sztukmistrzów, muzyków i mimów.



     Tuż obok Centrum Pompidou znajduje się kolejny intrygujący punkt jakim jest plac Igora Strawińskiego, rosyjskiego kompozytora. Plac zdominowany jest przez olbrzymią fontannę imienia artysty, z ruchomymi rzeźbami przedstawiającymi różne kolorowe stwory i dziwaczne czarne instalacje, które podczas wypluwania wody kręcą się wokół własnej osi, a każdy z tych elementów inspirowany był innym utworem Strawińskiego. Pod fontanną zaś kolejna gratka dla miłośników historii sztuki - siedziby swoje mają tam placówki artystyczne Centrum Pompidou.



     Osobiście polubiłam te niesztampowe rejony Paryża. Mają w sobie coś intrygującego i pociągającego. Chce się tam wracać. Chociażby po to, by z wysokości schodów u podnóża Łuku Wielkiej Arki poobserwować całe La Defense, czy znowuż siedząc przy atelier przed Pompidou chłonąć atmosferę tego miejsca i podglądać ludzi odwiedzających Centrum i przemieszczających się w jego wnętrzach. Jak wiele innych terenów Paryża, miejsca te mają swoją duszę. Choć wydawać by się mogło, że w nowoczesności nie odnajdziemy nic uduchowionego. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz