wtorek, 22 sierpnia 2017

Londyńskie Top 10

     Spędzenie kilku spokojnych dni w mieście, w którym mieszkam, jest dla mnie egzotyczną odmianą w trakcie sezonu intensywnej pracy. Można się wyspać, pozbierać myśli, odwiedzić przyjaciół, być odwiedzonym przez przyjaciół, pooglądać zdjęcia z podróży i zasiąść do pisania. Zwłaszcza, że dzisiaj w Poznaniu wybitnie jesiennie. Odczułam to dotkliwie wybierając na dzień dzisiejszy nieodpowiedni strój i musząc potem chronić się przed jesienią w co bardziej urokliwych knajpkach przy Starym Rynku. W taką pogodę, kiedy za oknem chłód, kiedy trzeba przykryć się kocem, bo zamiast na czytanej książce skupiasz się na przechodzących Cię dreszczach, jakoś trudno wyobrazić sobie, że gdzieś tam w drugim krańcu Europy są słoneczne Włochy, że tam ciągle trwa lato i są upały i że już za 3 dni znowu tam będę i że spędzę tam najbliższy miesiąc i że na jakiś czas znowu zapomnę o jesieni. Na trochę, na kilka dni, tygodni, a może jeszcze na najbliższe dwa miesiące...

     W tej jesiennej aurze chciałabym Was zabrać do miasta, które zawsze kojarzy mi się z kapryśną pogodą. Stolica Monarchii Brytyjskiej. Londyn. Miasto symbol sam w sobie. Któż z nas myśląc Londyn nie ma w głowie czerwonych piętrowych autobusów, Misia Paddingtona, przedstawicieli Royal Family, scen z Harrego Pottera, czy mostów przecinających Tamizę.

     Dla mnie Londyn jest też na swój sposób reminiscencją dawnych lat. Powiedziałabym młodych lat, bo przecież od czasu, kiedy studiowałam filologię angielską, minęło chyba millenium. W każdym razie, mnie osobiście Wielka Brytania kojarzy się z pierwszymi samodzielnymi zagranicznymi wypadami, próbami zarabiania pierwszych regularnych pieniędzy. Podobnie zresztą, jak wielu moim rówieśnikom, zwłaszcza tym szaleńcom, którzy zdecydowali się na studiowanie filologii.

     Teraz wracam do Londynu w innej roli. Osiedlili się tam niektórzy z moich znajomych. Czasem tam pracuję. I przekonuję się za każdym razem, że ile czasu, by mu nie poświęcić - zawsze by było mało, zawsze pozostanie pewien niedosyt. I takie miasta lubię najbardziej. Takie, które ciągle chce się poznawać głębiej, inaczej, dłużej, bardziej. Jakkolwiek biorąc pod uwagę ilość miast, które wywołują we mnie takie odczucia, dodając do nich te, w których jeszcze nie byłam - zapewne życia mi nie starczy, żeby którekolwiek zwiedzić kiedyś na tyle dokładnie na ile bym chciała. Jednak to w wielkich metropoliach - takich jak Londyn właśnie jest najpiękniejsze. W końcu to żywe organizmy, które cały czas ewoluują i zmieniają się na naszych oczach. Dlatego nasze związki z nimi są także żywe.

     Londynowi możesz poświęcić mniej lub więcej czasu. Może będziesz miał go dosyć. Może odległości Cię zmęczą, może nie zasmakuje Ci wszędobylskie fish and chips, a może poczujesz się przytłoczony ilością otaczających Cię ludzi. A ja jednak życzę Ci tego, żebyś odetchnął głębiej jego atmosferą, poczuł rytm jego codzienności, przeniósł się na chwilę do Londynu czasów Tudorów i poczuł grozę na myśl o zbrodniach Kuby Rozpruwacza. Bo warto dać temu miastu szansę :)

     A zatem szukając mojej subiektywnej londyńskiej listy top of the top zasugerowałabym, za co można go polubić.

1) Ślady Royal Family.

     Historia Rodziny Królewskiej zawsze mnie fascynowała. Krwawa, burzliwa, pełna zdrad, romansów, wielkich namiętności. Doskonały scenariusz dla niejednego filmu, czy książki. Zresztą niejedna z takich adaptacji znajduje się na półce mojej domowej biblioteki. Szlakiem obecnie panującej dynastii łatwo się przespacerować, będąc w ścisłym centrum miasta. Westminster Abbey, Big Ben, Buckingham Palace, to chyba jedne z najbardziej rozpoznawalnych symboli Londynu. Szukając miejsc codziennego życia Windsorów warto też zboczyć nieco z utartej ścieżki i odwiedzić zamek Kensington wraz z jego ogrodami.









2) Tower of London.

     Choć też wiąże się z bogatą przeszłością Królewskiego Miasta, to jednak poświęciłam mu osobny akapit. A wszystko dlatego, że Tower najbarwniej prezentuje jeden z moich ulubionych okresów historii, czyli postaci z Dynastii Tudorów. Jakoś zawsze miałam słabość do tego właśnie momentu z dawnych lat. Na studiach historia Anglii była moim ulubionym przedmiotem. A na dziale z Tudorów wykładowca odpuścił mi zaliczeniowe kolokwium, bo uznał, że już i tak wiem co trzeba na 5 ;) Nie dziwne zatem, że to właśnie Tower of London jest dla mnie jednym z najciekawszych muzeów miasta. To tam więziona była Anne Boleyn, a potem jej córka Elżbieta. To tam znajduje się dzisiaj bogaty skarbiec... Coś pięknego.






3) Londyńskie Muzea.

     British National Gallery, British Museum, Natural History Museum. Arcydzieła sztuki świata, interaktywnie, ciekawie, dla każdego. Godne polecenia, godne odwiedzenia choć raz w życiu.










4) Mroczna historia Londynu.

     Morderstwa Kuby Rozpruwacza, niejasne konszachty Sweeney Toda, czyli demonicznego golibrody z Fleet Street. Wszystkie sprawy Sherlocka Holmes'a, gdzie owszem motyw został wyjaśniony, ale sprawca nie został schwytany. Takich smaczków Londyn ma całe mnóstwo. Wszystko poukrywane w chodnikach, zakątkach osiedli nad Tamizą. A przedstawione ciekawie i w formie barwnej opowieści w London Dungeon. Tak podaną historię człowiek zapamiętuje bez problemów!


5) Harry Potter.

     Śladów słynnego czarodzieja i jego przyjaciół też nie trzeba długo szukać. Tu Millenium Bridge, tam wytwórnia Warner Bross, peron 9 i trzy czwarte istnieje naprawdę :) Spacerując po Soho odnaleźć można uliczki, które grały w ekranizacji książek, te które posłużyły za inspirację dla miejsc opisanych przez J.K. Rowling.











6) Soho.

     Wyżej już przeze mnie wspomniane. Imprezownia, miejsce koncertów na wolnym powietrzu. Sąsiadka China Town i lokalizacja mnóstwa urokliwych restauracji z jedzeniem bardziej i mniej lokalnym.







7) Greenwich.

     Królewskie Obserwatorium Astronomiczne. Kawał historii badań naukowych. Wszystko pod patronatem Rodziny Królewskiej. Dookoła urokliwy park, nieopodal muzeum Marynarki. Po raz kolejny dzielnica, gdzie można odnaleźć wiele smacznych restauracji na obiad, śniadanie, kolacje.





8) Londyn na sportowo.

    Wembley. Właściwie nowy Wembley, bo przecież ten istniejący w latach trzydziestych dwudziestego stulecia został zupełnie przebudowany, dając dzisiaj podstawę monumentalnej bryle stadionu, która poniekąd góruje nad miastem. Świątynia Footboolu. Jedna zresztą z wielu znajdujących się na terenie Londynu. Jakkolwiek ta, która, zwiedzana od środka, robi sympatyczne wrażenie. Arena O2. Wimbledon. Stadion Chelsea to inne spośród obiektów sportowych, gdzie na pewno nie będą się nudzić miłośnicy aktywnego wypoczynku.











9) Miś Paddington.

     Po raz kolejny postać (jakkolwiek fikcyjna), z którą jestem związana emocjonalnie. Moja Mama uwielbia Misia Paddingtona, wobec czego zgadnijcie, jakie bajki czytała mi często do snu, gdy byłam dzieckiem. Znałam również na pamięć wszystkie bajkowe adaptacje książek Michaela Bonda. Do najnowszej, filmowej wersji, dosyć długo nie mogłam się przekonać. Jestem po prostu beznadziejne sentymentalna i za dużo na niej ryczałam we wzruszających momentach ;) Jednak myślę ostatecznie, że jest ciekawa i warto ją zobaczyć. A później udać się na stację Paddington, której to ów sympatyczny niedźwiadek z dalekiego Peru zawdzięcza swoje imię. Miejsce to jest bardzo wymowne, zwłaszcza w tym roku, kiedy zmarł jego literacki ojciec - Michael Bond. W ostatnich tygodniach u stóp pomnika Misia zobaczyć można dokładnie taki sam list, w jaki zaopatrzyła go ciocia, gdy bohater książek i filmów udawał się w podróż w nieznane - "Zaopiekujcie się proszę tym Misiem". A tuż obok słoiki z uwielbianym przez Paddingtona dżemem pomarańczowym.





10) Madame Tussaud.

     Muzeum Figur Woskowych. Czasem zabawne, czasem przerażające, czasem zdumiewające. Tak czy owak, kolejny obiekt, gdzie w niebanalny sposób zetknąć się można ze wszystkim tym, co zajmuje dzisiejszych Brytyjczyków - ich historia, muzyka, kino, polityka. Warto.








      Tak wiele a zarazem tak niewiele. Tyle o tym wielkim i niebanalnym mieście. Wrócę do niego na pewno jeszcze nie raz. I Was również do tego zachęcam! :)