niedziela, 16 lipca 2017

Co robiła królowa Rumunii w bułgarskim kurorcie?

     Kiedy szukasz informacji turystyczno - krajoznawczych odnośnie Bałcziku - jednego z kurortów wybrzeża Morza Czarnego, zastanawiająca wydaje się nazwa lokalnego ogrodu botanicznego. Ogrody Królowej Rumunii. Kim była i dlaczego jedna z głównych atrakcji tego miasteczka w Bułgarii zawdzięcza jej imię? 



     Wytłumaczenie jest bardzo proste i sięga czasów burzliwej historii początków dwudziestego wieku na Bałkanach. W 1913 na mocy traktatów po jednej z wojen bałkańskich Bałczik dostaje się w tereny Rumunii. Choć dzisiaj granice przesunęły się, najpierw po II wojnie światowej, później też po przemianach społeczno - politycznych przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, to przepływ kultur obu tych krajów ciągle jest zauważalny. W kuchni, muzyce, architekturze, mentalności... 

     Wracając do Bałcziku. Gdy skończyła się wojna na Bałkanach w 1913 roku, w Rumunii panował król Fredynand I. Jego żoną była Maria Koburg - wnuczka brytyjskiej królowej Wiktorii. Królowa Maria była niejednokrotnie znużona wielkomiejskim życiem Bukaresztu i szukała miejsca idealnego na swoją letnią rezydencję. Inną istotną kwestią było to, że wówczas każdy szanujący się dwór posiadał swoją wakacyjną alternatywę dla pałacu, gdzie toczyło się codzienne życie królestwa. 



     Podczas jednej z rozlicznych podróży królową Marię zupełnie oczarował Bałczik. Jego cisza i spokój a także usytuowanie plaży u stóp wapiennych wzgórz. Decyzja o budowie pałacyku zatem zapadła. Początek XX wieku to czas różnorakich inspiracji w architekturze, co za tym idzie, w letniej rezydencji królowej pobrzmiewają reminiscencje stylu gotyckiego, renesansowego, bułgarskiego, czy też orientalnego. A przy samej budowie pałacu pracowali wybitni włoscy artyści tamtych lat. 




     Królowa szybko pokochała pałac równie gorąco co sam Bałczik. Wkrótce po oddaniu go do użytku, okrzyknęła rezydencję Cichym Gniazdem i niejednokrotnie znajdowała tam wytchnienie od codziennych obowiązków. Dookoła pałacyku szybko rozrosło się założenie parkowo - ogrodowe, które dzisiaj jest Ogrodem Botanicznym. Największym skarbem ogrodu są obecnie sukulenty. Jest to jedna z najbogatszych kolekcji wielu gatunków kaktusów w Europie, liczy sobie bez mała 2500 tysięcy sztuk rozmieszczonych w palmiarnii, a także na wolnym powietrzu. Mamy tu też rosarium, punkty widokowe na morze i rozmaite inne drzewa i krzewy.







     Ponadto na terenie ogrodów, oprócz samego letniego pałacyku znajdziemy wiele innych obiektów, które niegdyś stanowiły budynki gospodarze, piwnice, spichrze, czy też miejsce zamieszkania dla obsługi ogrodu. Dzisiaj są to obiekty hotelowe, zaplecze dla muzeum znajdującego się w pałacu, czy też... piwnica gdzie odbywa się degustacja lokalnego wina :) 

     Sama dawna letnie rezydencja królowej Marii to dzisiaj zarazem galeria sztuki i muzeum, w którym można zajrzeć, w jakich wnętrzach wypoczywała rumuńska władczyni. 









     Choć Bałczik jest kurortem jak każdy inny, właściwie mało w nim jakichś super atrakcji, to Ogrody Królowej Rumunii są zdecydowanie miejscem, które warto zobaczyć. Idealna lokalizacja dla wypoczynku, złapania dystansu od codziennego świata i obowiązków. Jedna z wielu legend dotyczących życia Marii Koburg mówi też, że królowa dodatkowo oprócz wypoczywania spędzała czas w Bałcziku spotykając się z jednym ze swoich tajemniczych tureckich adoratorów. Ogrody, w których po dziś dzień można się bez trudu zgubić, były doskonałą miejscówką na romantyczne schadzki ;) 



     Jeśli wybieracie się do Bułgarii - polecam odwiedziny w Bałcziku :)

2 komentarze:

  1. Przepraszam, ale czy jest mozliwosc jakiegokolwiek kontaktu z Tobą? Zamierzam studiowac we Wloszech, byc moze moglabys mi pomoc, odpowiedziec na kilka pytan. PS. Takze jestem z Poznania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na kontakt przez fb - Tam Byłam :) Chętnie odpowiem na wszelkie pytania :)

      Usuń