środa, 17 grudnia 2014

Jarmark Bożonarodzeniowy - Drezno

     Nasi sąsiedzi zza zachodniej granicy zwykli bardzo uroczyście obchodzić okres adwentu. Już w pierwszą niedzielę tego wyjątkowego czasu w większości niemieckich domów pojawiają się adwentowe wieńce z czterema świecami, które są rozpalane po kolei wraz z następującymi po sobie niedzielami Adwentu. Dzieci otrzymują słodkie i sympatyczne kalendarze adwentowe z dwudziestoma czterema okienkami, z których każde kryje jakąś słodką niespodziankę dla malucha i umila mu oczekiwanie na Boże Narodzenie. Na ulicach natomiast pojawiają się różnego rodzaju dekoracje, światełka, choinki, bombeczki, Mikołaje, renifery... Wszystko to na specjalnych targach poustawianych na większych placach miast pod nazwą Jarmarków Bożonarodzeniowych.


     Swoją notkę chciałabym poświęcić jednemu z najstarszych jarmarków w historii - temu na Starym Rynku Drezna, gdzie miałam okazję być w miniony weekend.
     Czym są jarmarki? Na pewno miejscem spotkań. Turystów i mieszkańców miast. Zaczynają się wraz z adwentem i przez cały czas trwania przeżywają naprawdę zdumiewające oblężenie. Ponadto miejscem, gdzie możemy posłuchać świątecznych piosenek, zjeść niemieckiego wursta (kiełbaska, jedna z narodowych potraw - taki niemiecki fast - food - niedrogie to, a całkiem smaczne, warto spróbować! Podawane najczęściej z grilla zapakowane w bułkę niczym hot dog. Najbardziej popularne to Bratwurst, Weisswurst i Currywurst.), napić się przepysznego grzanego wina (Gluhwein - nie wiem, jak Niemcy to robią ani co do niego dodają, ale naprawdę jest dobre. A muszę przyznać, że na co dzień nie jestem specjalną fanką wina.), a także kupić różnego rodzaju ozdoby choinkowe i pamiątki mniej lub bardziej związane ze Świętami Bożego Narodzenia.





     Ważną tradycją niemieckiego Adwentu są pierniki. Tradycja spożywania tych ciastek w miesiącu Bożego Narodzenia narodziła się w Norymberdze, ale szybko swoim zasięgiem objęła cały kraj. Będąc na Jarmarku po prostu trzeba nabyć to korzenne ciacho - pięknie ozdobione. Mówi się, że spożywanie pierników w Niemczech w innym czasie niż Adwent jest traktowane jako swoiste dziwactwo. To ciasto świąteczne, i już.





     Ciekawostką odnośnie wina - oprócz tego, że jest wyjątkowo dobre i fajnie rozgrzewa - jest to, że sprzedawane jest w specjalnych świątecznych kubeczkach - za które jest pobierana kaucja. Jeśli marzy nam się taka pamiątka z kraju sąsiadów - kubeczek zatrzymujemy. Jeśli nie, oddajemy naczynie a kaucja jest nam zwracana. Oczywiście, w dzisiejszych czasach w wielu miejscach grzańce podawane są w zwykłych plastikach, które po prostu się wyrzuca, ale wielu sprzedawców trzyma się jednak kubeczkowej tradycji. Skądinąd, bardzo sympatycznej.




   
     Na jarmarkach znajdziemy mnóstwo ozdób choinkowych i innych, którymi możemy ozdobić nasze mieszkania, żeby umilić sobie grudzień. Nie jest to dziwne, bowiem zwyczaj strojenia choinki (podobnie jak sam zwyczaj przynoszenia drzewka do domu) pochodzi właśnie z Niemiec. Iglaste drzewko symbolizowało wieczne życie. Natomiast ozdoby na nim (początkowo "czym chata bogata" - jabłka, orzechy, kasztany, etc) oznaczały różne aspekty, których nie powinno nam w życiu zabraknąć. Jak powstała pierwsza bombka? Z biedy. Jak wiadomo potrzeba matką wynalazków. Pewien niemiecki rzemieślnik nie mógł pozwolić sobie na udekorowanie drzewka owocami (bo ledwo miał co do garnka włożyć i nie mógł pokusić się o taki zbytek) i na drodze różnych rozmyślań wydmuchał w swojej hucie pierwszą szklaną bombkę. Ten zwyczaj chętnie przyjęliśmy na całym świecie. A kto z nas pamięta, że to było niecałe 200 lat temu i że właśnie w kraju naszych zachodnich sąsiadów?






     Dorośli kupują, jedzą, piją, a dzieci na jarmarkach mają karuzele, mechaniczne (czasem żywe) szopki, różne przedstawienia, koncerty, zabawki, a także - wszechobecnego Św. Mikołaja.










     Jarmarki są różne i znajdują się właściwie na terenie całego miasta. Te w Dreźnie są bardzo urokliwe. Nie dziwne zresztą - w dostojnym otoczeniu perły północnego baroku, lub też północnej Florencji jak zwykło się nazywać miasto - stolicę Saksonii. Ale o zabytkach i walorach Drezna może innym razem ;-)






     Tak czy inaczej - wizyta na jarmarku, oprócz tego, że na pewno wodząca na pokuszenie (zarówno odchudzających się jak i oszczędzających), doskonale wprowadza w klimat nadchodzących Świąt. O ile oczywiście jesteśmy cierpliwi i nie straszne nam tłumy turystów i mieszkańców jakich jarmarki przyciągają. W końcu każdy chce poczuć magię Świąt :)



     A kto zgadnie, gdzie będę w nadchodzący weekend? Tam rzekomo są jedne z najpiękniejszych jarmarków. Kocham moją pracę :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz