I nadszedł 2018 rok. W ferworze walki, spotkań z Rodziną i Przyjaciółmi, a także przygotowań do Sylwestra zbrakło mi czasu na większe podsumowania roku minionego. Zatem postanowiłam zrobić to razem z małym wprowadzeniem w to, co będzie się działo w tym nadchodzącym :)
2017 rok był dla mnie kolejnym, który zadedykowałam podróży. Ale był inny niż poprzednie lata. Mimo tego, że wyjazdów zarówno prywatnych jak i zawodowych było więcej, był w tym wszystkim jakiś większy spokój. W podróżach rozmaitych spędziłam 217 dni. A wiele wydarzeń z roku 2016 i początku 2017 nauczyły mnie pewnej pokory wobec życia i tego jak ważny jest czas, który jest nam dany. Oraz tego, co tak naprawdę jest moim powołaniem.
Nie sposób zliczyć wszystkich wyjazdów, które odbyłam w minionym roku. Ale mogę spróbować zaprowadzić pewną statystykę :)
Najwięcej - nie dziwne haha... było Włoch oczywiście.
Moja druga Ojczyzna (oczywiście ta wybrana sercem) - zatem cieszę się tradycyjnie z każdej możliwości powrotu tam. W tym roku moje najdłuższe wyjazdy były właśnie do Słonecznej Italii, odwiedziłam kilka nowych zakątków, odkryłam też wcześniej nieznane w tych, w których bywałam już kilkadziesiąt razy. Z niektórymi znowuż musiałam się pożegnać (być może już na zawsze). Ale pewne rzeczy się nie zmieniają. Nie ma dla mnie większej podróżniczej radości niż powrót do Włoch. Możliwość porozmawiania w najpiękniejszym języku świata. I przekazywania mojej miłości coraz to nowym Turystom.
Drugim krajem, który często odwiedzałam w 2017 roku była Wielka Brytania.
To może wydawać się ciekawe, bo właściwie rzadko kiedy wcześniej wspominałam o wyjątkowej estymie, jaką darzę ten kraj. To wspomnienia z pierwszych studiów (filologia angielska), czasów wakacyjnej pracy na Wyspach i różnych takich... W tym roku Wielka Brytania (a zwłaszcza Londyn) pojawiła się z wielką mocą ponownie na liście kierunków, w które jeżdżę z grupami. Ponadto podczas prywatnej listopadowej podróży po raz kolejny (tym razem wyjątkowo dokładnie) miałam okazję poznać Szkocję i jej uroki. W samym Edynburgu i nie tylko.
Kolejny kraj, który nota bene skradł moje serce to Grecja.
Zawsze mówiłam, że w moim sercu najpierw są Włochy, a potem długo długo nic. A w tym roku przyszło mi nieco zmienić poglądy. Gdyż na drugim miejscu jakoś tak uplasowała się Grecja, odwiedzona przeze mnie tego roku trzykrotnie. Zwłaszcza jej południowe rubieże - szczególnie upodobałam sobie Peloponez.
Następne podróżniczo - pilockie miłe chwile miałam okazję spędzić w Hiszpanii i Portugalii.
Cóż tu mogę się rozpisywać. Po prostu jestem miłośniczką krajów basenu Morza Śródziemnego i tyle. W Hiszpanii najbardziej podoba mi się Andaluzja, chociaż mam w pewnym sensie wieczny niedosyt tego kraju i ciągle chciałabym go poznać lepiej. Portugalia natomiast z każdym momentem zyskuje we mnie nową fankę.
Było też w tym roku trochę Polski. Zimowy początek w Karkonoszach, Kraków, województwo zachodniopomorskie, Wrocław. Mam lekki wyrzut sumienia, że prywatnie w tym roku za dużo naszego kraju nie pozwiedzałam. Pochłonęły mnie inne podróże, dalsze...
W 2017 miałam okazję zachwycić się również Bałkanami. Też jest to dla mnie teren do wiecznego odkrywania, im bardziej poznaję jego historię i specyfikę, tym bardziej mnie to pochłania. Tym razem odkrywałam Bułgarię, Serbię i Macedonię. Ten ostatni kraj zainteresował mnie najbardziej.
Nie zabrakło też w tym roku podróży do naszych sąsiadów. Było kaziukowe Wilno, były jarmarkowe Niemcy, były nieco dalsze podróże do Budapesztu i jego naddunajskich okolic. W stolicy Węgier przyszło mi zresztą przywitać ten Nowy Rok :)
Było też trochę Szwajcarii w ubiegłe wakacje. Alpejska uroda tego kraju nie przestanie mnie onieśmielać.
Miejscem, które zachwyciło mnie zupełnie niespodziewanie i nieplanowanie w ostatnich dniach 2017 roku była Islandia. Nie sądziłam naprawdę, że tak przypadnie mi do gustu wizyta w Krainie Ognia i Lodu :)
To był dobry rok. Nie był łatwy. Zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym musiałam zmierzyć się z wieloma wyzwaniami. Czasem zdawało mi się, że wszystko idzie jak po grudzie i do niczego nie prowadzi. Ale na szczęście nawet po największej burzy wstawało jednak słońce. Zawsze mogłam liczyć na Rodzinę i Przyjaciół. Mam nadzieję, że i Oni czuli, że mogą liczyć na mnie. Ponadto poznałam w 2017 roku wspaniałych ludzi, spotkało mnie wiele życzliwości i serdeczności, za które mogę być mogę być wdzięczna. I wiem, że w 2018 nie potrzebuję wielkich zmian, bo jest mi dobrze w miejscu, w którym jestem.
W tym roku przybyło też tutaj Was - Czytelników, za co ogromnie Wam dziękuję!
Ok, chciałabym poszerzyć moją znajomość języków i bardziej się zorganizować z blogiem ;)
Rok 2018 przynosi mi nowe wyzwania. Służbowo na pewno będzie sporo Londynu, Portugalia, Szkocja, Rumunia, Włochy, Węgry, Chorwacja, Hiszpania, Francja... Już nie mogę się doczekać. Wspaniale jest kolejny rok robić to, co się kocha :)
Prywatnych podróży też nie zabraknie na ten rok. Zacznie się od Kuby, będzie Portugalia, Sycylia, Brazylia, mam nadzieję, że Norwegia.
W tym roku skończę 30 lat, co nieco mnie przeraża... ;)
29 urodziny spędziłam lepiej niż można to sobie wymarzyć. W gronie życzliwych osób, w podróży do Hiszpanii. Wiecie jakie to jest uczucie, gdy osiemdziesiąt osób śpiewa Wam "Sto lat"? Ciężko będzie mi to przebić na trzydziestkę :)
A Wy macie już swoje noworoczne postanowienia i plany?
Jakie by nie były - życzę Wam powodzenia w ich realizacji! I wszystkiego dobrego na każdy dzień 2018 roku :)
Super! Życzymy jeszcze więcej i więcej podróży w nadchodzącym 2018 roku! Pozdrawiamy.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Wam również pięknych podróży na Nowy Rok :)
OdpowiedzUsuń