Jak wiecie, okres jarmarków bożonarodzeniowych uwielbiam
ponad wszystko. W ogóle jestem miłośniczką Świąt Bożego Narodzenia, kolęd,
prezentów, czasu z rodziną, Kevina i całego innego kiczu świątecznego. Może
bierze się to z mojego wrodzonego sentymentalizmu, a może z tego że po prostu u
mnie w domu Święta zawsze były przemiłym momentem roku. W każdym razie wyjazdy
na jarmarki i inne bożonarodzeniowe wycieczki zawsze mnie dodatkowo pozytywnie
nastrajają do życia i do oczekiwania na ulubiony moment grudnia.
Wycieczka do Ołomuńca nie miała być jednak typowym pobytem
na jarmarku, lecz klasycznym zwiedzaniem miasta. Skądinąd bardzo urokliwego
miasta.
Miasto było niegdyś stolicą Moraw... Morawy były osobnym
księstwem. A ślady autonomii tej historycznej krainy są po dziś dzień
odczuwalne... zwłaszcza w rozmowach samych mieszkańców tych terenów. Ołomuniec
położony niczym Rzym na wzgórach... z tym że na raptem 3. Ale dzięki tym
wzgórzom jego starówka zyskuje bardzo ciekawy kształt i charakter. Historia Ołomuńca
sięga XI wieku, choć sami mieszkańcy chętnie upatrywali by się starożytnej
przeszłości miasta i ciągle szukają jej śladów.
Z racji swojego położenia geograficznego Ołomuniec pożna
podzielić na kilka rejonów, spośród których głównymi są Dolne i Górne Miasto.
Spośród zabudowy głównej części miasta najbardziej ciekawą częścią jest
oczywiście Stary Rynek razem z ratuszem, morawskim Orlojem – zegarem astronomicznym konstruowanym na wzór
tego z Pragi.
Ponadto rynek – jak każdy swój urok zawdzięcza okalającym go kamienicom. Każda
z nich to historia właściciela, architektów, którzy ją tworzyli, mieszkających
w nich rodzin oraz ich gości... W jednej z ołomunieckich kamienic zerkających
dzisiaj nieśmiało na Horni Namesti (czyli rynek właśnie) mieszkał w trakcie
swojej wędrówki na Wiedeń nasz polski król, bohater Europy, Jan III Sobieski.
Jakkolwiek warunki w kamienicy przywódca zwycięskich wojsk pod Wiedniem
wspomina jako dosyć skromne, a i sam pobyt w Ołomuńcu niekoniecznie przypadł
Sobieskiemu do gustu, to jednak zapisał się ten czas w jednym z jego listów do
ukochanej Marysieńki.
Najważniejszym miejscem rynku jest jednak nie ratusz, nie
kamienice, nawet nie żaden kościół, a wybudowana w XVII wieku kolumna Trójcy
Przenajświętszej, która jest zabytkiem na tyle ważnym iż została wpisana na
Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Unesco. Kolumna jest
nie tylko misternym dziełem sztuki lokalnych artystów, wyrażającym patriotyzm
wobec rodzinnego miasta. Jest również głównym punktem orientacyjnym w tej
okolicy, ponieważ jej wysokość to zacne 85 metrów.
Jak w każdym mieście o tak bogatej przeszłości, w Ołomuńcu
znajduje się mnóstwo kościołów (znamienne zjawisko w kraju, w którym mniej
więcej 2/3 mieszkańców mianuje się ateistami). Dwa, które tym razem udało mi
się zobaczyć wraz z ich przyległościami to piękny barokowy kościół świętego
Michała, a także główna świątynia miasta, czyli katedra św. Wacława (zacny
patron – pierwszy czeski święty), katedra o charakterze zdecydowanie bardziej
gotyckim. Przy niej natomiast znajduje się Muzeum Archidiecezjalne. A w pałacu,
w którym dzisiaj owo muzeum się znajduje, niegdyś koncertował sam Mozart J
Wśród wielu interesujących zakątków Ołomuńca można odnaleźć
też piękną secesyjną Villę Primavesi. Dzisiaj faktycznie jeden z najciekawszych
budynków miasta. Jej ogrody, w których znajduje się kawiarnia, a z tarasów
których rozpościera się świetny widok na miasto, w okresie wiosny lub lata
muszą prezentować się jeszcze okazalej.
Ołomuniec utracił swoją rolę jako stolica Moraw tuż po
Potopie szwedzkim. Utracił tę rolę na rzecz Brna. I tak jest po dziś dzień.
Współczesny Ołomuniec jest zaledwie szóstym co do wielkości czeskim miastem,
jakkolwiek jego zespół zabytków na Starym Mieście pod względem wartości liczy
się jako drugi w Czechach. Tutaj też znajduje się drugi (pod względem
chronologii powstawania) Uniwersytet kraju. Uniwersytet Pałackiego, na którym
po dziś dzień uczy się ponad 50 tysięcy studentów. Niektóre budynki
uniwersyteckie zupełnie nie przypominają europejskich kampusów.
Generalnie rzecz biorąc, uważam że Ołomuniec jest nie do
końca odkryty przez turystów z Polski. A szkoda, bo naprawdę warto zawitać do
tego urokliwego miasta. Zwłaszcza w okresie adwentowym J
Wreszcie zaczęłas pisac i jest co czytać :)
OdpowiedzUsuń