wtorek, 29 listopada 2016

North Berwick

    Szkocja to kraj bardzo tajemniczy i tak naprawdę mało w Polsce znany. Nam Polakom, generalnie Wyspy Brytyjskie kojarzą się raczej z destynacją zarobkową niż turystyczną. Nie dziwne zresztą... Przecież raczej na wakacje ucieka się tam, gdzie ciepło i przyjemnie, a nie tam gdzie jeszcze bardziej deszczowo
i ponuro niż u nas. Ja jednak mam do Szkocji sentyment. Nie tylko dlatego, że mam epizod z dłuższym pobytem i próbą pracy w tym kraju. Nie tylko dlatego, że na filologii angielskiej „męczyli nas” również historią tego kraju, nie tylko dlatego, że mam tam kilka bliskich mi osób. Po prostu. Jako miłośniczka Sherloka Holmse’a i mrocznych historii Doyle’a, klimat ulubionych niegdyś powieści znalazłam bardziej
w uliczkach Edynburga niż w samym Londynie. Dlatego też szczęśliwa byłam jak dziecko, gdy wreszcie po wieloletniej przerwie udało mi się zawitać do Szkocji. Zobaczyć stare kąty i dawno nie widziane twarze,
a przy okazji odkryć nowe miejsca.





            Tym razem zabiorę Was w króciutką podróż do położonego około 50 km od Edynburga miasteczka North Berwick. Położone malowniczo nad morzem, niewielkie miasto, było niegdyś osadą rybacką, której patronował od połowy XIII wieku kościół św. Andrzeja (dzisiaj pozostały z niego tylko ruiny). Jako osada North Berwick rozwijało się mniej więcej od 1250 roku, całkiem intensywnie, przez około 500 lat. Późniejszy rozwój okolicznych miast i brak popytu na ryby dostarczane z osady sprawił, że rozwój został zahamowany. Dopiero w XIX wieku, kiedy uruchomiono połączenie kolejowe miasteczka z Edynburgiem, North Berwick odżyło i stało się jednym z ulubionych miejsc weekendowych wycieczek mieszkańców szkockiej stolicy. Nie dziwi to zupełnie i tych którzy odwiedzają dzisiaj to miasto – jego plaże, okoliczne wzgórza i wyspy stanowią samą w sobie zachętę do spacerów. Również jego zabudowa jest bardzo urokliwa.







            Miejscem, gdzie można poczuć powiew nowoczesności jest na pewno lokalne Muzeum Morza przybliżające odwiedzającym zwyczaje zwierząt zamieszkujących okolicę. Przy samym Muzeum znajduje się również urokliwa kawiarenka, która w listopadowy poranek dała mi schronienie przed deszczem
i wyjątkowy smak mojej ulubionej zielonej herbaty pitej dodatkowo w miłym towarzystwie. Latem i wiosną natomiast kawiarenka stanowi doskonały punkt widokowy na okolicę.

            Jesienna pogoda w dzień, kiedy odwiedzałam North Berwick, nie sprzyjała długim spacerom. Ale jednak. Nie byłabym sobą, gdybym nie zeszła na plażę, nie zanurzyła ręki w (lodowatej) wodzie Morza Północnego i nie wspięła się chociaż na najbliższe wzgórze.







            Wszystkim lubiącym małe romantyczne miasteczka położone nad morzem gorąco polecam wizytę
w North Berwick. Miłośnikom oceanografii i historii również. Nieraz warto zjechać z utartego szlaku, by zobaczyć coś naprawdę wyjątkowego i miło spędzić dzień. 





czwartek, 24 listopada 2016

Na Morawach



Jak wiecie, okres jarmarków bożonarodzeniowych uwielbiam ponad wszystko. W ogóle jestem miłośniczką Świąt Bożego Narodzenia, kolęd, prezentów, czasu z rodziną, Kevina i całego innego kiczu świątecznego. Może bierze się to z mojego wrodzonego sentymentalizmu, a może z tego że po prostu u mnie w domu Święta zawsze były przemiłym momentem roku. W każdym razie wyjazdy na jarmarki i inne bożonarodzeniowe wycieczki zawsze mnie dodatkowo pozytywnie nastrajają do życia i do oczekiwania na ulubiony moment grudnia.

Wycieczka do Ołomuńca nie miała być jednak typowym pobytem na jarmarku, lecz klasycznym zwiedzaniem miasta. Skądinąd bardzo urokliwego miasta.

Miasto było niegdyś stolicą Moraw... Morawy były osobnym księstwem. A ślady autonomii tej historycznej krainy są po dziś dzień odczuwalne... zwłaszcza w rozmowach samych mieszkańców tych terenów. Ołomuniec położony niczym Rzym na wzgórach... z tym że na raptem 3. Ale dzięki tym wzgórzom jego starówka zyskuje bardzo ciekawy kształt i charakter. Historia Ołomuńca sięga XI wieku, choć sami mieszkańcy chętnie upatrywali by się starożytnej przeszłości miasta i ciągle szukają jej śladów.
Z racji swojego położenia geograficznego Ołomuniec pożna podzielić na kilka rejonów, spośród których głównymi są Dolne i Górne Miasto. Spośród zabudowy głównej części miasta najbardziej ciekawą częścią jest oczywiście Stary Rynek razem z ratuszem, morawskim Orlojem –  zegarem astronomicznym konstruowanym na wzór tego z Pragi. 



Ponadto rynek – jak każdy swój urok zawdzięcza okalającym go kamienicom. Każda z nich to historia właściciela, architektów, którzy ją tworzyli, mieszkających w nich rodzin oraz ich gości... W jednej z ołomunieckich kamienic zerkających dzisiaj nieśmiało na Horni Namesti (czyli rynek właśnie) mieszkał w trakcie swojej wędrówki na Wiedeń nasz polski król, bohater Europy, Jan III Sobieski. Jakkolwiek warunki w kamienicy przywódca zwycięskich wojsk pod Wiedniem wspomina jako dosyć skromne, a i sam pobyt w Ołomuńcu niekoniecznie przypadł Sobieskiemu do gustu, to jednak zapisał się ten czas w jednym z jego listów do ukochanej Marysieńki.
































Najważniejszym miejscem rynku jest jednak nie ratusz, nie kamienice, nawet nie żaden kościół, a wybudowana w XVII wieku kolumna Trójcy Przenajświętszej, która jest zabytkiem na tyle ważnym iż została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego Unesco. Kolumna jest nie tylko misternym dziełem sztuki lokalnych artystów, wyrażającym patriotyzm wobec rodzinnego miasta. Jest również głównym punktem orientacyjnym w tej okolicy, ponieważ jej wysokość to zacne 85 metrów.



Jak w każdym mieście o tak bogatej przeszłości, w Ołomuńcu znajduje się mnóstwo kościołów (znamienne zjawisko w kraju, w którym mniej więcej 2/3 mieszkańców mianuje się ateistami). Dwa, które tym razem udało mi się zobaczyć wraz z ich przyległościami to piękny barokowy kościół świętego Michała, a także główna świątynia miasta, czyli katedra św. Wacława (zacny patron – pierwszy czeski święty), katedra o charakterze zdecydowanie bardziej gotyckim. Przy niej natomiast znajduje się Muzeum Archidiecezjalne. A w pałacu, w którym dzisiaj owo muzeum się znajduje, niegdyś koncertował sam Mozart J








Wśród wielu interesujących zakątków Ołomuńca można odnaleźć też piękną secesyjną Villę Primavesi. Dzisiaj faktycznie jeden z najciekawszych budynków miasta. Jej ogrody, w których znajduje się kawiarnia, a z tarasów których rozpościera się świetny widok na miasto, w okresie wiosny lub lata muszą prezentować się jeszcze okazalej.






Ołomuniec utracił swoją rolę jako stolica Moraw tuż po Potopie szwedzkim. Utracił tę rolę na rzecz Brna. I tak jest po dziś dzień. Współczesny Ołomuniec jest zaledwie szóstym co do wielkości czeskim miastem, jakkolwiek jego zespół zabytków na Starym Mieście pod względem wartości liczy się jako drugi w Czechach. Tutaj też znajduje się drugi (pod względem chronologii powstawania) Uniwersytet kraju. Uniwersytet Pałackiego, na którym po dziś dzień uczy się ponad 50 tysięcy studentów. Niektóre budynki uniwersyteckie zupełnie nie przypominają europejskich kampusów.





Generalnie rzecz biorąc, uważam że Ołomuniec jest nie do końca odkryty przez turystów z Polski. A szkoda, bo naprawdę warto zawitać do tego urokliwego miasta. Zwłaszcza w okresie adwentowym J