niedziela, 20 grudnia 2015

Wiedeń ekspresowo

     Ostatnio ogarnęła mnie tak zwana twórcza niemoc. Może spowodował to wieczny listopad za oknem, a może chwilowa bezczynność spowodowana również chwilowym przykuciem do łóżka z powodu drobnych niedyspozycji zdrowotnych. Być może byłam też nieco znużona narzuconą sobie samej cmentarną tematyką na blogu.
      Nawet powrót do pracy i jakże lubiane przeze mnie Jarmarki Bożonarodzeniowe nie przyniosły powrotu twórczych mocy.
      Dopiero ta myśl - refleksja z ostatnich dni, że właśnie mija rok, jak piszę pod tym adresem. A skoro tak, należałoby świętować.

      Jak świętowałam?



      Pisząc na kolanie, na skrawkach papieru, w wiedeńskim metrze. Wena przyszła i nie zamierzałam pozwolić jej ulecieć inaczej niż w postaci wreszcie stworzonego postu. W zeszłym roku jednym z pierwszych postów, które popełniłam był ten, który traktował o Jarmarku Bożonarodzeniowym w Wiedniu. Nota bene, jednym z najpiękniejszych, jakie dane było mi oglądać.
   
      Ale dzisiaj chciałabym Was zabrać w podróż po stolicy Austrii, jedną z tych, które możemy odbyć w telegraficznym skrócie. W dzisiejszych czasach, coraz lepszych dróg, coraz dogodniejszych połączeń, w tym również komunikacji publicznej, jest to nie tylko możliwe, ale wręcz oczywiste, że na pierwsze wstępne rozpoznanie Wiednia udajemy się nie na dłużej niż jeden dzień.

     Wizytę taką warto rozpocząć od centralnego placu, gdzie bije serce wiedeńskiej starówki - czyli Stephansplatz, który swoją nazwę czerpie od świętego... Szczepana. Wcale nie Stefana, pierwszego koronowanego władcy sąsiednich Węgier, ale od pierwszego męczennika, którego pamięć jest kultywowana w Kościele katolickim 26 grudnia.
     Święty Szczepan jest patronem górującej nad placem - a przy okazji widocznej prawie z każdego punktu miasta, katedry. Jest to również najważniejszy zabytek Wiednia. Świątynia, począwszy od XIII wieku była budowana przez ponad 200 lat. Style architektoniczne, które dominują zarówno w zewnętrznych fasadach jak i we wnętrzu świątyni to głównie gotyk z elementami romanizmu. Katedra imponuje ogromem. Sam monumentalny dach mierzy sobie ponad 100 metrów długości, przykryty jest ponad 200 tysięcy glazurowanych dachówek, które tworzą ciekawą mozaikę. Legenda mówi, że tę świątynię, nazywaną również skamieniałą Arką Noego, budowały same olbrzymy.




     Kolejnym miejscem, gdzie udajemy się podczas szybkiego spaceru po Wiedniu jest Graben. Jego początki sięgają jeszcze rzymskiej przeszłości miasta. Warto wiedzieć bowiem, że dzisiejszy Wiedeń od 15 roku naszej ery był rzymską osadą o nazwie Vindobona - jedną z ważniejszych strategicznie lokalizacji w tej części starożytnego Imperium. Graben oznacza fosę i tym też było w dawnych czasach. Fosę zasypano dopiero na początku XIII wieku, kiedy to przeszkadzała w rozroście terytorialnym miasta. Od wtedy też ulica stała się traktem najpierw handlowym, a potem reprezentacyjnym. W czasach baroku po obu stronach dzielnicy zaczęto otwierać jakże lubiane przez wiedeńczyków kawiarenki. Po dziś dzień na Graben czuć specyficzny klimat.




      Ulicę dodatkowo ozdabiają dwie okazałe fontanny oraz barokowa kolumna Świętej Trójcy nazywana również kolumną morową, która upamiętnia zmarłych podczas epidemii dżumy z drugiej połowy XVII wieku, czyli z czasów panowania Leopolda I. Każdy z elementów kolumny stanowi odniesienie do zarazy a także jej wygaśnięcia. Wreszcie, znajdziemy też odniesienie do państw, które wówczas wchodziły w skład Imperium Habsburgów, czyli m.in. Czechy, Węgry - i oczywiście Austria. 



    Spacerując przez Graben, ujrzymy w pewnym momencie fasadę kościoła Św. Piotra. Został on rzekomo założony przez samego Karola Wielkiego, kiedy to przyszły cesarz zatrzymał się w Wiedniu w czasie wyprawy przeciwko Awarom. 

     

     Z Graben skręcamy w Kohlmarkt, która jest obecnie ulicą stanowiącą jednocześnie galerię handlową najbardziej luksusowych i znanych na świecie marek. Zawsze zastanawia mnie fenomen tego typu dzielnic, gdzie na wystawach mienią się zegarki za kilkadziesiąt tysięcy euro, czy wcale nie tańsze buty, torebki i różne świecidełka. Dla mnie osobiście największą ciekawostką Kohlmarktu jest kamienica z numerem 9, gdzie w 1830 roku przebywał Fryderyk Chopin i skąd na dobrą sprawę rozpoczął się pierwszy okres emigracji muzyka.


     Kolejnym punktem, który przykuwa naszą uwagę już z Kohlmarkt jest plac Św. Michała razem z okazałą bramą, której patronem jest ten sam święty. Niegdyś na terenie tego placu krzyżowały się dwa ważne szlaki - bursztynowy oraz tzw. "limes", który był zarazem drogą graniczną cesarstwa. Pod Michaelerplatz znaleziono pozostałości z czasów rzymskich a także fragmenty średniowiecznych budowli.



     Przy placu znajduje się również kościół pod wezwaniem św. Michała - jedna z najstarszych świątyń Wiednia, wzniesiona już w XIII wieku.


     Jednak głównym punktem placu Świętego Michała jest brama - która stanowi wrota wejściowe ze starówki na dziedzińce Hofburga, czyli wielkiego założenia zamkowo - pałacowego, które było zimową rezydencją dynastii Habsburgów. Historia rezydencji rozpoczęła się już w XIII wieku, ale jej ostatnie skrzydło - Neue Hofburg skończono budować dopiero na początku ubiegłego stulecia. Nie dziwne zatem, że rezydencja - swoisty pomnik osiągnięć jednej z najdłużej panujących dynastii - stanowi jeden z największych kompleksów tego typu w całej Europie. Zwiedzając Wiedeń po prostu nie sposób nie zahaczyć o Hofburg. 





      Sam Hofburg jest dzisiaj jednym wielkim muzeum, którego wnętrza warto dokładnie spenetrować przy okazji dłuższej wizyty w stolicy Austrii. Ja staram się za każdym razem - nawet służbowego pobytu zobaczyć kolejne, jeszcze przeze mnie nie widziane. Jeszcze jednakowoż dużo przede mną - na moje usprawiedliwienie mogę jedynie powołać się na fakt, iż Wiedeń jest miastem, gdzie znajduje się grubo ponad 150 różnorakich instytucji muzealnych... Przyjemności trzeba sobie dawkować :)

      Ekspresowy spacer po Wiedniu w okresie grudniowym spokojnie można zakończyć na placu wybitnej cesarzowej Marii Teresy, gdzie odbywa się jeden z sympatycznych jarmarków. Czas na zakupy, gorącą czekoladę i można wracać do domu :)


     To był wiedniowy spacer w mocno przyspieszonym tempie. Oczywiście - austriacka stolica ma jeszcze wiele innych ciekawych zakątków, nawet w okolicach ścisłego śródmieścia, które warto zobaczyć. Okazały ratusz, belweder, opera, dom koncertowy, dzielnica muzealna, Ring, czy też letnia z kolei rezydencja Habsburgów, czyli Schonbrunn. Ale o nich innym razem, przy okazji kolejnej wycieczki do Wiednia :)