środa, 23 listopada 2016

Z wizytą w stolicy u Sąsiadów


     Niby kobiety mają podzielność uwagi. Albo nie jestem kobietą, albo nie wiem, co ze mną nie tak. Gdy intensywnie pracuję lub gdy dzieje się w moim życiu coś niedobrego - nie umiem pisać, mam totalną twórczą blokadę i tyle. Podróży przybywa, zdjęć również, a czasu by przysiąść na tyłku i to wszystko ogarnąć - coraz mniej. Ale cóż, trzeba wziąć się w garść.
     Dzisiaj zabiorę Was w podróż nie tak znowu odległą, w moim ulubionym, przedświątecznym klimacie, do miejsca ważnego, gdyż do stolicy jednego z naszych ościennych krajów. Mowa mianowicie o Słowacji i o Bratysławie. 




     Jakoś tak sama Słowacja i jej stolica mocno ambiwalentnie mi się kojarzyły. Słowacja to dla mnie raczej klimat niezapomnianych wakacji spędzonych w gronie przyjaciół w Wysokich Tatrach. Smak zmęczenia, pięknych widoków przesłoniętych niejednokrotnie mgłą, smak strachu gdy zaczął padać deszcz i trzeba było złapać się łańcuchów wysoko w górach. Ale też smak czekolady, tamtejszego piwa, przygotowywanego naprędce obiadu i dźwięk śmiechu znajomych. Słowacja to ruiny zamków na Orawie i Spiszu, miasto Janosika i tego typu miejsca... A jej stolica. Była dla mnie jakaś taka nijaka.
     Dlatego też właśnie ją wybrałam na temat pierwszego tekstu po takim czasie. Bo Bratysława - podobnie jak wiele innych miast, wcale nie jest nijaka. Po prostu wymaga należytej atencji, aby ją poczuć i zrozumieć. 
     Historia miasta, liczącego sobie niecałe 500 tysięcy mieszkańców, miasta położonego malowniczo nad "pięknym modrym Dunajem", rozpoczęła się od wzgórza zamkowego. Zamek zresztą po dziś dzień jest niekwestionowanym symbolem Bratysławy. Regularny w swoich kształtach, przypominający stół odwrócony do góry nogami... Legenda zresztą głosi, iż diabłu lecącemu nad dzisiejszą Bratysławą rozsypał się worek, który trzymał na plecach, z tego worka wypadł stół, który... dzisiaj jest bratysławskim Zamkiem. Zamek przez wieki historii był siedzibą książąt, królów, letnią rezydencją... a i dzisiaj stanowi siedzibę władz kraju oraz Muzeum Historii.









     Wędrując uliczkami Starówki ze wzgórza zamkowego w stronę ścisłego centrum stolicy można napotkać wiele ciekawostek architektonicznych - urocze kamienice, zagadkowe murale, ciekawe pomniki. Wszystko to jest esencją słowackiej - niełatwej historii. Fascynującym jest przecież fakt, że istniejący prawie od zarania dziejów ludzkości naród przez lata był świadkiem wydarzeń o kluczowym znaczeniu, nie będąc do końca jej uczestnikiem. Dzisiejsza Słowacja znajdowała się przecież niegdyś w posiadaniu Węgrów (jako tzw. Górne Węgry), co za tym idzie później przypadła w udziale imperium Habsburgów, aby ostatecznie na wiele lat związać się sojuszem z Czechami tworząc jednostkę unitarną jaką była Czechosłowacja. Przerwę istnieniu Czechosłowacji przyniosła II wojna światowa, kiedy to Czechy zostały przyłączone do Rzeszy Niemieckiej jako Protektorat Czech i Moraw, zaś Słowacja ogłosiła niepodległość jako sojusznik Rzeszy. Nie uchroniło to jednak kraju przed rozmaitymi represjami. Powojenna Czechosłowacja istniała natomiast do początku lat 90 ubiegłego wieku, będąc jednym z państw bloku komunistycznego. Dzisiaj ślady przeszłości i multikulturowości słowackiej stolicy są widoczne na każdym kroju. Przypominają nam o zatargach, antagonizmach, ale i szczęśliwych chwilach.









      Najważniejszym obiektem kultu dla mieszkańców Bratysławy jest katedra pod wezwaniem św. Marcina. Początki świątyni datuje się na wiek XIV. Jest ona obiektem wyjątkowym, ponieważ przez kilkaset lat była nie tylko siedzibą biskupa, ale również kościołem koronacyjnym królów węgierskich. Najbardziej rzucającym się w oczy elementem katedry jest jej wysoka na 85 metrów wieża. 

                                         

     Najważniejszym miejscem dla władzy świeckiej w dawnej Bratysławie był natomiast - ratusz. Siedziba rajców miejskich i dzisiaj zachwyca kunsztem. Budynek pochodzi z XV wieku, co za tym idzie, jest jednym z najstarszych tego typu w całej Słowacji. Dzisiaj mieści się w nim zasobne Muzeum Historii Miasta. Dookoła ratusza rozpościera się Halvne Namesti, czyli główny rynek miasta. Z XVI - wieczną studnią, która niegdyś dostarczała zacnym mieszkańcom centrum wody pitnej. Oprócz tego nie brak dookoła Namesti urokliwych kamieniczek. Moja ostatnia wizyta w Bratysławie przypadła na czas otwarcia jarmarków bożonarodzeniowych, zatem w chyba najbardziej klimatycznym momencie roku. Spacer w rytmie kolęd wśród widoków rodzimego rękodzieła i zapachów lokalnej kuchni oraz grzańca, to sama przyjemność :) 













     Bratysława, jak każda stolica jest nie tylko siedzibą głównych władz kraju, ale również różnego rodzaju instytucji kulturalnych, które - teatr, opera filharmonia, znajdują się wokół jednego placu. Wokół placu, gdzie przez najbliższy miesiąc również będą się odbywały jarmarki bożonarodzeniowe.





     Kolejnym atutem Bratysławy jest wspomniany już przeze mnie Dunaj. Jedna z najdłuższych rzek Europy. Jej słowacki odcinek jest o tyle wyjątkowy, że w okolicach samej stolicy stanowi naturalną granicę zarówno z Austrią jak i z Węgrami. W Bratysławie dwa brzegi Dunaju spina pięć głównych mostów, z czego najciekawszym jest ten zadedykowany Słowackiemu Powstaniu Narodowemu wraz ze znajdującą się nad nim restauracją - dyskoteką UFO. Jeszcze nie byłam na górze - ależ stamtąd musi się widok roztaczać!



     Bratysława i jej okolice to również region winny. Warto zatem po dniu spędzonym w gwarze stolicy udać się na kolację połączoną z degustacją wina w jednej z piwnic tuż za granicami miasta. Jest to miła odskocznia, zwłaszcza że smakowanie lokalnych trunków jest połączone z lekcją tego jak należycie pić wino. Wszystko okraszone dowcipem i opowieścią przemiłej Słowaczki jest idealnym zwieńczeniem dnia spędzonego w Bratysławie :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz